Strony nowa wersja

sobota, 4 czerwca 2016

MichaelOnTheRoad - Kenia

KENIA




Nurkowanie


Kenia jest przepięknym miejscem, nie tylko ze względu na dzikie zwierzęta lądowe, ale także, gdy idzie o nurkowania. Ciepły prąd morski obmywający wybrzeże Kenii, zapewnia rozkwit fauny morskiej. Przepiękne mureny, ogromne ilości gupików, mnogość rozgwiazd, a nawet stare i mądre żółwie morskie, mogą być tutaj znalezione bez większych problemów. Ja co prawda mam już patent nurkowy, ale każdy kto go nie ma nie musi się martwić. Można zanurkować pod okiem instruktora, który będzie nas prowadził za rękę krok po kroku. Należy jednak pamiętać o poszanowaniu dla fauny, a przede wszystkim o własnym bezpieczeństwie i nie dotykać niczego pod wodą jeśli się na tym nie znamy. Mureny są przepięknymi, ale też bardzo niebezpiecznymi zwierzętami. Uwielbiają jak się je głaszcze, ale potrafią także wyrwać nogę w kolanie. Na początek zalecam poczytać trochę o nurkowaniu, wykupieniu kilku lekcji, a potem serdecznie zapraszam do nurkowań.








Hotel, okolice plaży


Hotel położony był bezpośrednio nad brzegiem morza. Żeby zamoczyć w nim nogi wystarczyło zejść odpowiednim przejściem. Ciekawym jest, iż przed każdym wejściem do hotelu stoi kilku ochroniarzy i pilnuje tych wejść. Spowodowane jest to głównie masami obwoźnych sprzedawców pamiątek, którzy są wyjątkowo nieustępliwi. Na teren hotelu z okolicznych lasów przedostają się małpy. Zaleca się wyjątkową ostrożność podczas kontaktów z nimi. Nad wyraz ostre zęby, długie pazury, wyjątkowa szybkość i nieprzewidywalność reakcji, powodują, iż raczej to one, a nie my, mają przewagę w kontakcie. Bardzo często widziałem jak ktoś nieostrożnie zostawiał otwarte okna balkonowe, a małpy sobie wchodziły i urządzały balangę. Było potem trochę sprzątania. Dlatego zalecam zamykanie wszystkich okien przy wychodzeniu z pokoju w takich miejscach. Na plaży były dosyć duże pływy wody, które w czasie przypływu podchodziły pod klif pod hotelem, a w czasie odpływu odsłaniały rafę w morzu. W tejże właśnie rafie, występowały takie dziury, jak na zdjęciu, z których wypływała woda. Ciekawie było patrzeć jak fala morska rozbija się na rafach 40 metrów wcześniej, a po chwili następuje wypływ wody z tych dziur. Podczas kontaktów z miejscową ludnością, zalecam daleko idącą powściągliwość. Większość z tych co mają własne sklepy jest bardzo miłymi i życzliwymi ludźmi. Jednak tzw. obwoźni sprzedawcy to już inna sprawa. Polecam uważać. 



Safari


Na safari, w głąb Kenii polecieliśmy malutkim, bodajże 12 osobowym samolotem. Na samym początku przewieziono nas do miejscowej wioski w celu zostawienia rzeczy. Położona była w małym zagajniku leśnym w pobliżu małej rzeki. Miejscowi przewodnicy zrobili w 4 minuty 3 małe łuki dla dzieci wraz ze strzałami. Bardzo miła dla oka atrakcja :) Dosyć ciężko było zasnąć w namiotach, gdy słyszy się po raz pierwszy te wszystkie odgłosy sawanny dookoła. Na safari pojechaliśmy z samego rana zaraz po lekkim śniadaniu. Zapakowali po 8 osób do samochodu. Były to dłuższe terenówki bez szyb, ale z płóciennym dachem dla ochrony przed słońcem. Pierwszymi zwierzętami, które zobaczyliśmy były żyrafy. Nie przestraszyły się i podchodziły do samochodów. Ciężko opisać cały dzień więc skupię się na dwóch sytuacjach. Pierwsza była gdy wysiedliśmy z samochodów w pobliżu rzeki. Mieliśmy do niej jakieś 3-4 metry skarpy. W oddali kąpały się hipopotamy. Do pozornie spokojnej wody nasz przewodnik wrzucił kawałek mięsa wielkości trzech dłoni. Przez chwilę nic się nie działo, a potem jak się nie zakotłowało! Okazało się, że tuż pod wodą było kilkanaście krokodyli, które pobiły się o wspomniany kawałek mięsa. Druga sytuacja miała miejsce już podczas powrotu do bazy. Gdy zbliżaliśmy się do przejazdu przez rzekę samochód nagle zatrzymał się, a nasz przewodnik zabronił nam odzywać się i wykonywać jakichkolwiek gwałtownych ruchów. Jakieś 30 metrów przed nami stał lew i pił wodę z rzeki. Po chwili nasycił się i ruszył w naszą stronę. Nikt nie ważył się nawet mrugnąć. Spokojnym i dostojnym krokiem przeszedł w odległości 2 metrów od samochodu, nawet nie zaszczyciwszy nas krótkim spojrzeniem i odszedł w swoją stronę. Prawdziwy król sawanny.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz